Obowiązki firmy. Świadczenie zmarłego pracownika jest dla jego małżonka, zgodnie z art. 18 ustawy o PIT, przychodem z praw majątkowych, który podlega opodatkowaniu na zasadach określonych
Śmierć bliskiej osoby to bardzo trudna sytuacja dla rodziny i przyjaciół. Rozpacz, stres i szereg innych emocji, wcale nie pomagają w zadbaniu o wszelkie szczegóły organizacyjne, związane z pogrzebem i jego wszelkimi późniejszymi elementami, chociażby takimi jak konsolacja. Pomocny może się okazać dom pogrzebowy, który wspomaga rodzinę zmarłego w podejmowaniu odpowiednich działań. Warto jednak wiedzieć, co zgodnie z tradycją, powinno się włożyć do trumny zmarłego lub co inni żałobnicy, decydują się przekazać zmarłemu na ostatnią drogę. Wiara katolicka a przedmioty w trumnieUsługi pogrzebowe dotyczą wielu kwestii, jednak przygotowanie ubrania dla zmarłego do trumny to najczęściej obowiązek rodziny. Podobnie ma się ze wszystkimi elementami, które mają się w niej znaleźć, ponieważ zgodnie z rożnymi zwyczajami, zmarłego można pochować, wkładając do trumny różne przedmioty. Chociaż wiara katowicka jednoznacznie określa, że na tamtym świecie zmarłemu nie przyda się nic z naszej rzeczywistości, to jednak pracownicy zakładu pogrzebowego często proszeni są przez członków najbliższej rodziny, aby włożyć coś do trumny. Wkładanie przedmiotów, takich jak pieniądze, są według religii chrześcijańskiej fałszywymi totemami, związanymi jeszcze z obyczajami pogańskimi. Akceptowalne są natomiast wszelkie elementy religijne, takie jak święte obrazki, różańce czy najczęściej rodziny przekazują zakładom pogrzebowym?Standardowymi elementami, które najczęściej układa się obok zmarłego, jest książeczka do nabożeństwo, obrazek z wizerunkiem świętego patrona oraz różaniec. Jeśli zmarły nosił okulary, można mu je założyć. Z kolei, w przypadku śmierci dzieci, do małych trumienek przeważnie wkłada się ulubione zabawki. Oczywiście, czasem zdarzają się także rzadziej spotykane przedmioty. Ludzie proszą o włożenie do trumny banknotów lub karty bankomatowej. Wyposażeniem na drogę do nowego życia, może być także ulubiona książka, instrument na którym zmarły grał za życia, czy butelka ulubionego alkoholu. Spotykanym rozwiązaniem jest także wkładanie do trumny ulubionych słodyczy. Bardzo często, rodzina decyduje się na włożenie do trumny zestawu przedmiotów codziennego użytku, które należały do zmarłego. Przykładem może być lusterko, grzebień, pierścionki, szydełko, druty i wełna itd. Wkładane są także atrybuty związane z wykonywanym zawodem. Nie zawsze warto komentowaćWkładanie niektórych przedmiotów do trumny, może się wydawać osobom postronnym zupełnie niezrozumiałe. Jednak z uwagi na to, że śmierć bliskiego jest dla rodziny i przyjaciół bardzo traumatycznym wydarzeniem, najlepiej powstrzymać się od zbędnych i nieprzyjemnych komentarzy, aby nie zranić jeszcze bardziej bliskich. Z pewnością interesującym faktem jest to, że na wkładanie przedmiotów do trumny decyduje się bardzo wiele osób i bez znaczenia jest tu wiek, wykształcenie czy kwestie religijności. Warto pamiętać, że każdy ma prawo pożegnać swojego bliskiego w taki sposób, jaki uważa za najbardziej odpowiedni, a my powinniśmy to zaakceptować.
Uniemożliwia to pomoc rodzinie na wypadek śmierci, chociażby w pokryciu kosztów przedstawionych przez zakład pogrzebowy oraz za wszelkie usługi pogrzebowe przez niego świadczone. W celu zapewnienia szybkiego transferu pieniędzy z konta bankowego osoby zmarłej, z pomocą przychodzą nam banki wraz ze świadczoną usługą „Dyspozycji
Jeśli dojdzie do kradzieży z konta bankowego to ukradzione środki powinny być zwrócone przez bank w ciągu jednego (!) dnia roboczego. Tak stanowi prawo, choć wciąż nie jest to powszechna wiedza. W praktyce banki omijają przepisy zarzucając klientom “niedbalstwo” lub odwrotnie — twierdząc iż staranność klienta nie miała znaczenia! Na problem zwrócił ostatnio uwagę Rzecznik Finansowy, ale my możemy podeprzeć statystyki Rzecznika kilkoma sprawami naszych Czytelników, jakie sami analizowaliśmy w ostatnich miesiącach. UWAGA! Ten artykuł dotyczy TYLKO I WYŁĄCZNIE przypadków kradzieży pieniędzy z rachunku/konta w banku za pomocą przelewu, a nie przy użyciu karty płatniczej (debetowej lub kredytowej). Jeśli straciłeś środki poprzez nieautoryzowaną transakcję kartą płatniczą, to te pieniądze zawsze szybko i sprawnie powinieneś odzyskać, dzięki procedurze CHARGEBACK — o ile w odpowiedni sposób zgłosisz tę kradzież do swojego banku. Szczegółowy opis procedury CHARGEBACK znajdziesz: w drugim odcinku naszego podcastu Na Podsłuchu — przesłuchaj go na YouTube lub Spotify albo w dowolnej aplikacji do podcastów (wpisz “na podsłuchu” lub “niebezpiecznik”). w tym artykule i w tym wpisie na Facebooku. Kradzież i zwrot pieniędzy – jak to *powinno* działać? Zacznijmy od wyjaśnienia dwóch kwestii prawnych. Po pierwsze, banki odpowiadają za nieautoryzowane transakcje płatnicze. Jeśli więc przestępca przeleje z Twojego konta jakieś pieniądze, bank za to odpowiada i… Ma. Te. Pieniądze. Oddać. Zwrot ma nastąpić “niezwłocznie, nie później jednak niż do końca dnia roboczego następującego po dniu stwierdzenia wystąpienia nieautoryzowanej transakcji” Tak stanowi art. 46 Ustawy o usługach płatniczych. Po drugie, transakcję uważa się za autoryzowaną jeśli płatnik wyraził na nią zgodę (art. 40 Ustawy). To zaś oznacza, że transakcją nieuatoryzowaną będzie każda transakcja zlecona przez osobę do tego nieuprawnioną. Dla uznania transakcji za (nie)autoryzowaną nie jest istotne, czy dana osoba mogła znać loginy i hasła albo czy potwierdziła transakcję kodem jednorazowym. Prowadzi to wszystko do wniosku, że bank ma oddać pieniądze zawsze, gdy transakcji dokonała osoba do tego nieuprawniona. Takie postawienie sprawy było zamiarem ustawodawcy i miało służyć wymuszeniu na bankach zasady “security first”. Jeśli banki poświęcą bezpieczeństwo dla wygody to niech płaczą i płacą – taka jest idea. I jest to idea słuszna. Chcesz obniżyć bezpieczeństwo wszystkim klientom, żeby wygodą przyciągnąć nowych klientów? — ponieś tego konsekwencje (por. Fatalna decyzja banku BZWBK ułatwiła kradzież setek tysięcy złotych z kont klientów). Co robić po kradzieży pieniędzy z konta w banku? Infografika poniżej przedstawia procedurę postępowania w przypadku kradzieży pieniędzy z konta. Pozwoliliśmy sobie lekko zmienić infografikę Rzecznika Finansowego, bo często zdarza się, że o danym ataku ostrzegamy Polaków szybciej i szerzej niż koledzy z CERT-u. A koledzy z CERT-u i tak monitorują nasz serwis i dodają do swojej bazy incydenty także na podstawie informacji z naszych artykułów ;) Żeby było jasne: Nie umniejszamy zasług CERT-u. Bardzo ważne jest żeby informacja o kradzieży dotarła również do nich, bo (w przeciwieństwie do nas) koledzy z CERT-u skrupulatnie kategoryzują zagrożenia i mają budżet oraz moc nadaną ustawą, aby reagować na incydent innymi metodami niż “prośby i nacisk ze strony mediów” na różne instytucje i firmy. Można powiedzieć, że się w tych działaniach redakcja Niebezpiecznika i CERT idealnie się dopełniają :) Infografika przedstawia też jeden haczyk. Art. 46 ustawy mówi, że odpowiedzialność może być przerzucona na klienta banku jeśli dopuścił się on “rażącego niedbalstwa” (np. rozpowiadał o swoim haśle na prawo i lewo). Ramy “rażącego niedbalstwa” nie są dokładnie określone. Banki zazwyczaj powiedzą, że działanie klienta było “rażąco niedbałe” i jeśli klient się z tym nie zgadza to niech idzie do sądu. Takie podejście pozwala “przytrzymać” pieniądze klienta, który jako człowiek pozbawiony niekiedy całości oszczędności nie będzie miał dobrych warunków do bojów w sądzie. “Rażące niedbalstwo” w orzeczeniach sądów Niektórzy klienci jednak idą do sądu i czasem odzyskują duże kwoty, choć nie przebiega to ani łatwo ani szybko. W sierpniu ubiegłego roku pisaliśmy o wyroku, w którym Sąd nakazał oddał bankowi oddać 107 tys. zł ofierze infekcji złośliwym oprogramowaniem. Zdaniem Sądu nie można przypisać klientowi winy za to, że został zainfekowany, a nawet gdyby była w tym jakaś jego wina to raczej nie wynikała ona z niedbalstwa na poziomie “rażącym”. Podobny wyrok zapadł wcześniej w Sądzie Najwyższym. Jeszcze wcześniej bo w czerwcu 2016 r. pisaliśmy o wyroku dotyczącym kobiety, która ustawiła datę urodzenia jako PIN. To też – zdaniem sądu – nie było rażące niedbalstwo (z czym można dyskutować, ale wyrok trzeba uznać). Pisaliśmy też o wyroku, który nakazał bankowi zwrócenie 86 tys. zł, a już szczególnie ciekawy był wyrok potwierdzający, że noszenie karty płatniczej w kieszeni nie jest rażącym niedbalstwem :) (wyrok SR w Gliwicach, sygn. akt I C 2524/14). Wyroki korzystne dla klientów niestety nie zmieniają zasadniczej strategii banków. Nadal bardziej opłaca się im się zwlekać i przerzucać winę w 100% na klienta, nawet tam gdzie ewidentnie to nie (tylko) klient zawinił. Rzecznik Finansowy: Rośnie liczba próśb o interwencję Przed długim weekendem Rzecznik Finansowy opublikował swoją analizę na ten temat. Wynika z niej, że tylko w I kwartale 2019 r. do Rzecznika trafiły 83 wnioski o interwencje w takich sprawach, czyli dokładnie tyle samo co w całym 2016 roku. W całym 2018 roku takich wniosków było 246, czyli o 70% więcej niż w roku 2017. Wzrost zgłoszeń nas nie dziwi. Od roku bardzo narósł problem kradzieży metodą “SMS-em na dopłatę”, która — choć ciągle o niej ostrzegamy — dziennie powoduje nawet kilkuset tysięczne straty w portfelach Polaków (por. Najpopularniejszy w Polsce atak. Wciąż nie wszyscy wiedzą na czym polega i wciąż tracą pieniądze.). Atak jest skuteczny, bo wiele osób na ekranach smartfonów nie weryfikuje adresów odwiedzanych stron, gdyż jest to utrudnione (mały ekran, nie w pełni pokazany adres strony). Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, przekażcie tego linka do naszego artykułu dotyczącego tego ataku wszystkim swoim znajomym. Zdaniem Rzecznika Finansowego wina leży nie tylko w zwiększonej liczbie ataków, ale również po stronie banków, które dają “złudne poczucie bezpieczeństwa”. Ustawione przez klienta limity, dotyczące na przykład liczby czy wartości przelewów dziennych, są łatwo zmieniane przez oszustów, jeśli tylko są one zbyt niskie, żeby opróżnić ze wszystkich środków konto klienta (…) Niewątpliwie wstrzymanie się przez bank ze zwrotem środków powinno być działaniem wyjątkowym, a nie standardowym , jak ma to miejsce w dzisiejszej praktyce – mówiła Izabela Dąbrowska-Antoniak dyrektor Wydziału Klienta Rynku Bankowo-Kapitałowego w biurze Rzecznika Finansowego. W czasie sporów sądowych często podnoszony jest argument, że niektóre transakcje mogły być łatwo wykryte jako podejrzane. Czy naprawdę tak często zdarza się, że ktoś zbiera latami pieniądze na koncie, a potem w ciągu kilku godzin ustawia odbiorcę zaufanego i przesyła do niego pieniądze w 17 przelewach błyskawicznych z aplikacji mobilnej, w dodatku logując się z innego kraju niż zwykle? Owszem, w życiu zdarzają się różne nagłe sytuacje, ale niska skuteczność systemów antyfraudowych jest przy takich sprawach zastanawiająca. Choć trzeba też przyznać że i przestępcy coraz lepiej potrafią usypiać ich czujność (sposób zakładania kont słupów, korzystanie z innych metod niż “odbiorca zaufany” do wyprowadzenia środków, etc.). Rzecznik Finansowy uważa, że banki powinny natychmiastowo oddawać pieniądze, a następnie ewentualnie wytaczać pozwy swoim klientom by udowodnić fakt zaistnienia “rażącego niedbalstwa”. Zapraszamy was do zapoznania się z analizą Rzecznika Finansowego (dostępna jest prezentacja tez analizy), a tymczasem my proponujemy wam przegląd historii kilku ofiar kradzieży, które starały się o zwrot pieniędzy i go nie dostały. Historie tych ofiar były różne i różnie można oceniać ich faktyczny wpływ na wystąpienie kradzieży, ale są to historie prawdziwe, które bywają bardziej pouczające niż chłodne statystyki. PKO BP: “Podanie danych jest rażąco niedbałe” Fryderyk (imię zmienione) stracił pieniądze jako klient PKO BP. Z jego konta w lipcu tego roku wyprowadzono 4,7 tys. złotych w dwóch przelewach (3 tys. i później 1,7 tys.). Fryderyk padł ofiarą oszustwa, które zaczęło się od wejścia na stronę phishingową wyglądającą jak strona firmy kurierskiej (brzmi znajomo?). Z tej strony Fryderyk został przekierowany na fałszywą stronę banku, która posłużyła do wyłudzenia zarówno loginu i hasła jak i kodu jednorazowego. Bank odmówił zwrócenia pieniędzy gdyż – jego zdaniem – rażąco niedbałe było podanie danych na stronie otwartej z linku niewiadomego pochodzenia. Pytanie brzmi, czy zachowanie Fryderyka naprawdę było “rażąco niedbałe”? Wiemy, że większość naszych Czytelników uzna za rażąco niedbałe każde złapanie się na phishing, ale sądy (składające się z normalnych ludzi, a nie “bezpieczników”) nierzadko są zdania, że działanie nieświadome nie może być działaniem rażąco niedbałym (bo rażąco niedbałym może być ktoś, kto świadomie przekracza zasady). Teoretycznie klienci powinni znać regulaminy i czytać ostrzeżenia banków, ale w jednym z wyroków sąd zauważył, że takie komunikaty nie zawsze są skuteczne. Naszym zdaniem Fryderyk mógłby iść do sądu choć – dodajmy szczerze – w jego przypadku kwestia rażącego niedbalstwa będzie dyskusyjna (choć niekoniecznie przesądzona). Fryderyk w końcu nie przeczytał ze zrozumieniem SMS-a, którego od banku otrzymał i nie upewnił się podczas logowania, że znajduje się na prawdziwej stronie banku. To podstawy, można by rzec, bezpiecznego bankowania. Ale czy bank skutecznie je na klientach wymusza i czy skutecznie im do głowy kładzie, jak bardzo jest to istotne i czym grozi odstępstwo od tych działań? Zwracaliśmy uwagę na to, że komunikaty w SMS-ach i aplikacjach mobilnych nie są super przejrzyste i nawet dla nas (ludzi z branży) mogą być nie w pełni jasne i zrozumiałe, co dopiero dla zwykłego Fryderyka. Czy nie powinno być tak, że jeśli klient nie wykona tych czynności “sprawdzających” to nie może wykonać transakcji? Bank powinien to przecież wymuszać (jest to i w jego interesie). Ale jak? Czy od strony banku można sprawdzić, że klient przeczytał URL na stronie logowania oraz treść SMS-a z kodem i to ze zrozumieniem? Tak. Jedyną opcją jest osobne, dedykowane wyłącznie do bankowości urządzenie wyposażone w mechanizmy challenge-response (elementem kodu autoryzującego jest np. kwota na jaką klient zleca przelew i numer rachunku docelowego. I to klient te parametry wpisuje. Wtedy nawet jeśli przestępca przechwyci kod socjotechniką i socjotechniką podstawi klientowi zły rachunek docelowy, to nie zmieni kwoty transakcji na wyższą i ukradnie tylko “złotówkę“). Ale niestety, żaden bank w Polsce z takich urządzeń nie korzysta, bo za drogo i zbyt niewygodnie dla klientów. Problem w tym, że za te wady “za drogo” i “zbyt niewygodnie” cenę ponoszą klienci, nie banki. Przejdźmy do następnego przypadku gdzie… bank w ogóle nie chciał dyskutować o niestaranności, a mimo to odmówił. BZ WBK (obecnie Santander): “Staranność klienta nie ma znaczenia” Z konta Pascala (imię zmienione) pewnego dnia wypłynęło ponad 15,7 tys. zł. Wszystko w trzech przelewach ekspresowych (dwa razy po 4,9 i raz 5,8 tys.). W ten sam sposób, tego samego dnia, ten sam sprawca okradł kilku innych ludzi. Najwyraźniej doszło do zainfekowania komputerów ofiar, co umożliwiło wykradzenie danych uwierzytelniających w celu ustanowienia odbiorcy zaufanego, do którego popłynęły przelewy. Przypominamy jeszcze, że BZ WBK (obecnie Santander) miał problem z fałszywą aplikacją mobilną w Google Play. Pascal złożył reklamację. Bank odmówił twierdząc, że autoryzacja była prawidłowa. Pascal zwrócił się więc do Rzecznika Finansowego, który przedstawił opinię zgodną z orzecznictwem sądów (czyli że transakcji autoryzowanej przez przestępcę nie sposób uznać za “autoryzowaną”). Oto fragment opinii RF. Bank odpowiedział na opinię Rzecznika Finansowego. Nie tylko stwierdził, że wszystko przebiegło jak należy, ale dodatkowo upomniał rzecznika, że prawa nie można rozumieć zbyt rygorystycznie: Dzięki tej odpowiedzi mamy wgląd w to, jak jeden z banków interpretuje ustawę. Bank przy tym całkiem przemilczał kwestię “rażącego niedbalstwa” i jest to zrozumiałe, bo trudno wykazać niedbalstwo u ofiary infekcji, która dodatkowo posiadała zabezpieczenie antywirusowe. A tak właśnie było z Pascalem. Choć bank uznał, że przepisy nie znajdują zastosowania, to na szczęście Pascal może się od takiej decyzji odwoływać i prowadzić spór sądowy z bankiem. Przypomnijmy – Sąd Najwyższy był nieco innego zdania. Naszym zdaniem Pascal powinien iść do sądu i — jeśli faktycznie w jego przypadku login, hasło i kod do autoryzacji pozyskano z zainfekowanego urządzenia, to powinien wygrać, bo w takim przypadku nie miał jak zauważyć ani błędnego URL strony banku podczas logowania, ani SMS-a dotyczącego transakcji (którego zazwyczaj po cichu “przechwytuje” złośliwa aplikacja mobilna). Ofiary takich ataków muszą jednak wcześniej zainfekować swoje urządzenie złośliwą aplikacją i dać jej zgodę na dostęp do SMS-ów (fakt: fałszywa aplikacja wygląda wiarygodnie, reklamuje się w wiarygodnych serwisach internetowych, a prośba o dostęp do SMS-ów nie budzi w tym kontekście podejrzeń). Niektóre reklamacje uznano Jak już wspomnieliśmy, ten kto okradł Pascala okradł również 5 innych osób na łączną kwotę 102 tys, zł. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Nowej Soli. Pascal napisał nam o czymś bardzo ciekawym, czego dowiedział się z dokumentów prokuratury. Otóż zostałem poinformowany, że dwie z sześciu osób okradzionych w ten sam dzień, w ten sam sposób, przez tego samego sprawcę itd. dostały od Banku Zachodniego zwrot środków na mocy porozumienia podpisanego w swoich oddziałach. Jako strona w sprawie łączonej dostałem wgląd do akt przesłuchań. Te osoby stwierdziły w zeznaniach, że zwrot nastąpił jedynie dlatego, że posiadają w Banku Zachodnim od wielu lat jeszcze kilka innych kont i pokaźnych lokat. Pascal pisał o tym także w pismach do banku i do Rzecznika Finansowego. BZ WBK uważa, że to absolutnie bez znaczenia. Sądzimy, że właśnie dlatego bank nie chce drążyć kwestii staranności i niedbalstwa. Bo czy Pascal mógł być bardziej niedbały niż inni klienci, których reklamacje uznano w kontekście — jak wygląda — tego samego ataku? Oczywiście swoimi kanałami również spytaliśmy BZ WBK o tę sprawę. Reprezentująca bank Ewa Krawczyk odpowiedziała nam krótko. Nie będziemy odnosić się do konkretnych przypadków, bo obowiązuje nas tajemnica bankowa. Bank każdy przypadek traktuje indywidualnie i tak go rozpatruje. Stracił pieniądze to niech odda laptopa! Jeszcze podrążymy sprawę Pascala. Z pism od banku wynika, że możliwość uznania roszczenia nie jest całkiem wykluczona, ale – zdaniem banku – wymaga to zakończenia postępowania karnego i ustalenia wszystkich faktów (bo sam bank przyznał nie wie wszystkiego, choć już raz (nie)wiedza na tym poziomie pozwoliła mu to odrzucić reklamację klienta). Niestety zgłoszenie sprawy na policję skończyło się dla Pascala wydaniem postanowienia o zatrzymaniu jego sprzętu. Laptop został zatrzymany na około 3 miesiące. Nie jest dla nas tajemnicą, że policja zwykle zatrzymuje sprzęt na długo ze względu na słabą dostępność biegłych. Znamy przypadki, gdy sprzęt trzymany był około 2 lat! Laptop został mi zabrany na 3 miesiące, w z związku z czym możliwość pracy zawodowej została bardzo ograniczona. Odbiło się to mocno na dochodach w tym okresie i tak naprawdę skutkuje do dziś. W mojej branży tak długie zaniedbywanie klientów i pozbawienie narzędzia pracy wraz z wszystkimi materiałami powoduje nieodwracalne straty finansowe i niestety wizerunkowe. Pascal miał szczęście bo pewna osoba zbliżona do organów ścigania dała mu cynk kiedy policja przyjdzie po sprzęt. To może być bardzo zaskakująca wizyta, a niewydanie sprzętu może być uznane za utrudnianie postępowania. Tu damy też jedną radę osobom poszkodowanym, u drzwi których pojawia się policjant z nakazem zabrania sprzętu. Policjanci, zgodnie z prawem, w większości przypadków powinni jedynie zabezpieczyć nośniki danych (np. dyski) a nie cały sprzęt i mogą się przy tym zgodzić na skopiowanie ważnych danych i należy na to naciskać. A w przypadku odmowy, pisać skargi. Polecamy lekturę naszego cyklu “Poniedziałek z Prawnikiem”, gdzie poruszaliśmy problem przeszukania lokalu przez policję — jak się zachować i co mogą zabrać policjanci oraz odpowiedzi na Wasze pytania w tej sprawie tu i tu. Wróćmy do Wandy (też BZ WBK/Santander) Teraz chcemy jeszcze raz wrócić do przypadku Wandy, który był opisany w tekście o kradzieżach z wyłudzeniami kart SIM. Tak się składa, że Wanda również była klientką BZ WBK/Santander, a jej reklamacji również nie uznano. Przypomnijmy – Wanda została okradziona po tym, jak oszust wyłudził z salonu T-Mobile duplikat karty SIM. W przypadku ofiar podmianki karty SIM naprawdę trudno mówić o “rażącym niedbalstwie”. Przecież do wyłudzenia kart dochodzi albo z powodu niedbalstwa firmy telekomunikacyjnej, albo z powodu posłużenia się przez oszusta sfałszowanym dowodem osobistym. Czy zatem klient może być uznany za “rażąco niedbałego”, jeśli stał się ofiarą oszustwa dokonanego w salonie operatora? Naszym zdaniem absolutnie nie. Oto fragment policyjnego dokumentu dotyczącego tej sprawy. Wanda podobnie jak Pascal zgłosiła sprawę na policję, ale śledztwo w tej sprawie już zostało zakończone umorzeniem. Co prawda ktoś pojawił się w salonie z pełnomocnictwem, ale policja nie zabezpieczyła nagrań z monitoringu w salonie (*slow poke*). Zadowolono się wyjaśnieniami, że osoby prowadzące salon nie miały podejrzeń co do pełnomocnictwa. Pieniądze przelane na konto oszusta zostały wypłacone z bankomatów, które też powinny być monitorowane, ale… nie były. Przesłuchano też właścicieli rachunków w mBanku. Jak zapewne się domyślacie, były to osoby bezrobotne i nadużywające alkoholu, którym ktoś kiedyś zaproponował 200 zł za założenie rachunku… Łańcuch niemocy cię okradł, kliencie Widzimy tutaj coś, co można nazwać “łańcuchem niemocy”. Właściciele salonu T-Mobile nie mogli dostrzec nic podejrzanego w pełnomocnictwie, policja nie mogła poprosić o nagrania z salonu, bankomaty nie zawsze mają monitoring i najważniejsze – bank nie poczuwa się do odpowiedzialności. Klient okradziony na kwotę ponad 200 tys. zł pozostaje sam i może tylko się sądzić. Już wcześniej pytaliśmy T-Mobile o salon w Błoniu. Operator w ogóle nie odpowiedział na nasze pytania. Bo nie musi. Wiele instytucji wielu rzeczy nie musi. Łańcuch niemocy lubi to! Dodajmy, że Wanda skierowała sprawę do sądu. Gdy ostatnio ją pytaliśmy, czekała na wyznaczenie terminu rozprawy. Takie sprawy niestety ciągną się latami, a z wykradzionych pieniędzy Wanda korzystać nie może. “Na reklamację odpowiemy jak skończy się śledztwo” Przyjrzyjmy się jeszcze jednemu przypadkowi. Lucjuszowi (imię zmienione) ukradziono z konta 26 tys. złotych. Nie jesteśmy całkowicie pewni jak do tego doszło. Lucjusz stwierdził, że przy próbie zalogowania się do bankowości elektronicznej Santander (Dawniej BZ WBK) na stronie internetowej banku pojawiło się “nieznane mu okno” i był jakiś problem z zalogowaniem. Po wyjściu z pracy podczas jazdy samochodem mój smartfon zaczął dziwnie się zachowywać po odebraniu “wiadomości systemowej” zaczął się zawieszać, mrugać, nie mogłem wykonać żadnej operacji. Po próbie zamknięcia wszystkich aplikacji i po kilku minutach wszystko wróciło do normy ale to był czas który był wg mnie potrzebny do wykradnięcia SMS Kodu. Sytuacja powtórzyła się jeszcze raz później, około Lucjusz ujrzał też na telefonie zachętę do zmiany domyślnej aplikacji do SMS-ów. Nie jesteśmy całkowicie pewni czy dziwne zachowanie smartfona miało związek z kradzieżą, ale tak czy owak do kradzieży doszło i sprawa została zgłoszona na Policję. Lucjusz złożył też reklamację do banku. Santander w pewnym sensie nie odpowiedział na reklamację. Owszem, Lucjiusz otrzymał pismo z banku, w którym stwierdzono, że “zakwestionowane operacje finansowe zostały wykonane zgodnie z otrzymaną dyspozycją oraz potwierdzone odpowiedzią z smsKodem (…)”. Napisano też: “to zdarzenie prawdopodobnie ma związek z obecnością złośliwego oprogramowania na państwa urządzeniach”. Dalej bank napisał, że… Z uwagi na powyższe okoliczności decyzja w przedmiocie roszczenia może zostać podjęta dopiero po zakończeniu postępowania prowadzonego przez organy ścigania Czyli bank de facto nie odpowiedział na reklamację. Raczej przesłał on do klienta pismo z informacją, że odpowiedź zostanie udzielona po bardzo długim czasie. Tego typu śledztwa mogą trwać wiele miesięcy lub ponad rok, a co w tym czasie ma robić ofiara, która nawet byłaby gotowa iść do sądu? Czy ma czekać? Nie musisz czekać na zakończenie śledztwa Nie każdy wie, że rozpatrywaniu reklamacji przez banki jest poświęcona osobna ustawa (o rozpatrywaniu reklamacji przez podmioty rynku finansowego i o Rzeczniku Finansowym). Ta ustawa daje konkretny czas na udzielenie odpowiedzi, a jeśli bank odpowiedzi nie udziela to reklamację uważa się za uznaną. Postanowiliśmy więc zadać Rzecznikowi Finansowemu proste pytanie – czy bank może wydłużać termin na odpowiedź do czasu zakończenia śledztwa? Odpowiedzi udzielił nam Marcin Jaworski, ekspert ds. komunikacji i edukacji z biura Rzecznika Finansowego. Pogrubienia w odpowiedzi zostały dodane przez nas. Nie ma żadnego przepisu, który by pozwalał przedłużyć czas odpowiedzi na reklamacje powyżej 60 dni. Generalną zasadą jest udzielenie odpowiedzi w ciągu 30 dni, a tylko w wyjątkowych przypadkach może on zostać wydłużony do 60 dni. (więcej szczegółów w załączonym schemacie). W praktyce w tego typu przypadkach nie ma też specjalnych podstaw do oczekiwania na zakończenie śledztwa w sprawie kradzieży pieniędzy z konta bankowego. Z punktu widzenia odpowiedzialności banku istotne znaczenie ma tylko to, czy jest on w stanie udowodnić, że to klient autoryzował taką transakcję, albo doprowadził do jej realizacji umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa. Podkreślam, że ma udowodnić, a nie tylko uprawdopodobnić. To oznacza, że wskazanie przez bank faktu przeprowadzenia transakcji w serwisie internetowym, nie oznacza, że transakcja została przez klienta autoryzowana. Jeśli bank nie jest w stanie tego udowodnić, powinien niezwłocznie zwrócić konsumentowi kwotę nieautoryzowanej transakcji płatniczej. Odpowiedzialność konsumenta ogranicza się co najwyżej do równowartości kwoty 50 euro. Sądy, włącznie z Sądem Najwyższym, podkreślają, że bank, jako profesjonalista powinien opracować takie rozwiązania i procedury, żeby było niemożliwe posłużenie się nimi przez osoby nieuprawnione. Takie podejście podziela też Rzecznik Finansowy. Warto podkreślić, że ta zasada zgodnie z którą ryzyko odpowiedzialności z tytułu przeprowadzenia nieautoryzowanej transakcji płatniczej spoczywa w całości na banku, została wprowadzona przez unijną dyrektywę PSD regulującą kwestię usług płatniczych i jest ona powtórzona w polskiej ustawie o usługach płatniczych. Na zakończenie warto wspomnieć, że spotykamy się ze skandaliczną praktyką niektórych banków, wobec osób, którym przestępcy nie tylko ukradli zgromadzone na koncie pieniądze, ale też zaciągnęli kredyt korzystając z uproszczonych procedur jego udzielania w ramach serwisu transakcyjnego. Notujemy przypadki, w których banki z jednej strony odmawiają przyjęcia odpowiedzialności do czasu zakończenia śledztwa, ale z drugiej żądają od klienta regularnych spłat zaciągniętego przez przestępców kredytu. Warto też zwrócić uwagę, że od 20 grudnia wchodzą w życie nowe przepisy ustawy o usługach płatniczych, które przewidują skrócenie podstawowego terminu rozpatrywania reklamacji przez dostawcę usług płatniczych do 15 dni roboczych od dnia otrzymania reklamacji. W szczególnie skomplikowanych przypadkach przewidywany termin rozpatrzenia reklamacji i udzielenia odpowiedzi, powinien być nie dłuższy niż 35 dni roboczych od dnia otrzymania reklamacji. Trzeba podkreślić, bo ta kwestia często budzi wątpliwości, do zachowania tych terminów, jest wystarczające wysłanie odpowiedzi przed ich upływem, a w przypadku odpowiedzi udzielonych na piśmie – nadanie w placówce pocztowej. Pan Marcin wspomniał o “załączonym schemacie” i chyba zapomniał go załączyć, ale sami znaleźliśmy go sobie na stronie Rzecznika Finansowego. Zwróćcie uwagę, że wydłużenie czasu odpowiedzi na reklamację powinno się wiązać ze wskazaniem okoliczności, które muszą zostać ustalone do rozpatrzenia sprawy. Owszem, w opisanej sytuacji Santander wskazał pewną okoliczność (zakończenie śledztwa), ale przecież bank nie ma wpływu na zaistnienie tej okoliczności i jest niezwykle mało prawdopodobne, by okoliczność ta zaistniała w przewidzianym terminie. Kiedy bank może przedłużyć odpowiedź na reklamację? Nie jest żadną tajemnicą, że banki zwykle odpowiadają na trudne reklamacje w ostatnim dniu na odpowiedź. Jest to niewątpliwie strategia obliczona na to, aby niezadowolony klient “ochłonął”, a być może także zniechęcił się do dalszej walki. W tym kontekście zmiana ustawy i skrócenie terminów wydawało się niezłym pomysłem. Co robić? Jak żyć? Dla klientów mamy dwie wiadomości, dobrą i złą. Dobra wiadomość – prawo jest po waszej stronie. Zła wiadomość – banki, ze zrozumiałych powodów, to prawo interpretują inaczej niż Rzecznik Finansowy i na razie nie ma instrumentów, żeby je zmusić do działania zgodnie z przepisami. Dlatego przede wszystkim radzimy nie trzymać oszczędności całego życia (całych środków firmy) na jednym koncie. W razie grubszej kradzieży zostaniecie pozbawieni nawet pieniędzy potrzebnej na wynajęcie prawnika, a to może wam się bardzo przydać. Wyegzekwowanie pieniędzy na drodze polubownej może być trudne lub niemożliwe. Owszem, można pisać odwołania do rzeczników klienta czy Rzecznika Finansowego, ale to może oznaczać wydawanie pieniędzy na znaczki i tracenie czasu na poczcie. Z naszych obserwacji wynika, że wprowadzona w niektórych bankach instytucja “rzecznika klienta” służy głównie temu, aby wydłużyć procedurę odzyskiwania pieniędzy i aby ktoś kreatywnie odpisał dlaczego zwrot pieniędzy nie wchodzi w grę. Podkreślamy w tym miejscu, że rozumiemy opór banków, które myślą w takich oto kategoriach: “Jeśli zaczniemy oddawać pieniądze każdej ofierze kradzieży to otworzymy niebezpieczną furtkę”. Z drugiej jednak strony prawo ukształtowano z myślą, że to bank ma być profesjonalistą od zabezpieczeń, a klient to amator. Klient nie ma wpływu na poziom zabezpieczeń, a bank go ma. Profesjonalizm banków w zakresie faktycznie trudnych do sforsowania zabezpieczeń wymagałby – powiedzmy szczerze – pewnych ustępstw w dziedzinie user experience. Wspomniane przez nas wyżej magiczne urządzenie do bankowości (i niczego innego) lub zwiększona częstość potwierdzania podejrzanych transakcji telefonicznie (oj, to koszty dla banku, a banki kosztów nie lubią). Dlatego póki co pozostaje Ci się, drogi czytelniku, zabezpieczać na własną rękę. Polecamy Twojej uwadze nasze artykuły o tym jak bezpiecznie korzystać z bankowości internetowej: 6 rad jak bezpiecznie wykonywać przelewy W ten sposób najczęściej są okradani Polacy — uważaj na te SMS-y Jak złodzieje od lat okradają Polaków na miliony Płatność iPhonem bezpieczniejsza niż kartą zbliżeniową Dlaczego (nie)warto używać aplikacji mobilnej banku Więcej porad dotyczących bezkosztowego zabezpieczenia swojego konta w banku, ale także danych przed wyciekami i prywatności przekazujemy na naszym wykładzie “Jak nie dać się zhackować?” skierowanym do każdego, kto korzysta z internetu na komputerze lub smartfonie Dowiedz się, jak zabezpieczyć swoje pieniądze, dane i tożsamość przed cyberprzestępcami. Wpadnij na nasz kultowy 3,5 godzinny wykład pt. "Jak nie dać się zhackować?" i poznaj kilkadziesiąt praktycznych i prostych do wdrożenia porad, które skutecznie podniosą Twoje bezpieczeństwo. Na ten wykład powinien przyjść każdy, kto korzysta z internetu na smartfonie lub komputerze. Prowadzimy go przystępnym językiem, przeplatając demonstracjami ataków na żywo -- dlatego zabierz ze sobą swoich rodziców! W najbliższych tygodniach będziemy w poniższych miastach: WARSZAWA, 6 września 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! BIAŁYSTOK, 7 września 2022 -- zapisz się klikając tutaj! LUBLIN, 13 września 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! POZNAŃ, 18 września 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! RZESZÓW, 22 września 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! KRAKÓW, 26 września 2022 -- kliknijże tu i zapiszże się! KATOWICE, 3 października 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! GDAŃSK, 7 października 2022 -- kliknij tu aby się zapisac! WROCŁAW, 11 października 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! Zobacz pełen opis wykładu klikając tutaj lub kup bilet na wykład klikając tu. Banki powinny też brać pod uwagę, że ich działania marketingowe skłaniają ludzi do korzystania z e-bankowości i bankowości mobilnej. Wzrost liczby użytkowników dobrze wygląda w raportach, ale nie zawsze idzie za tym świadomość w temacie bezpieczeństwa. Na marginesie — czy któryś z banków oferuje “bezpieczną bankowość”, tj. taką, za którą on ponosi 100% winy? Może niektórzy klienci byliby w stanie zrezygnować z dostępu online (świadomie i całkowicie chcieliby go zablokować)? Transakcje chcieliby wykonywać w oddziale, bo robią to rzadko, albo dany rachunek to jedynie ich rachunek oszczędnościowy. Gdyby pieniądze zniknęły z konta, przy wyłącznie dostępie “przez placówkę”, wina byłaby wtedy w 100% po stronie kasjera, który ew. źle zweryfikował dowód kolekcjonerski. Nic nie można by klientowi-ofierze zarzucić. Czy jakiś bank jeszcze na takie “upośledzone” konto bez dostępu poza placówką pozwala? Kto wie? I tak dochodzimy do smutnego wniosku. Klienci są przez banki zachęcani do korzystania z udogodnień technicznych, których w pełni nie rozumieją, zwłaszcza pod kątem zagrożeń. A kiedy ich niewiedza wyjdzie na jaw, cierpią oni, a nie bank, który ich do nowoczesnej, szybkiej, “bezpiecznej” i wygodnej metody dostępu zachęcił. Łatwość dokonywania transakcji, wygoda i bezpieczeństwo nie zawsze idą w parze… Przeczytaj także:
Rodzina osoby zmarłej niejednokrotnie zadaje sobie pytanie, czy powinna rozliczać deklarację PIT za zmarłego. Wątpliwości budzi również kwestia wspólnego rozliczania, czy zachowania prawa do ulg i odliczeń. W 2020 roku podatnicy mają więcej czasu na złożenie rocznych rozliczeń PIT za 2019 rok. Z powodu epidemii koronawirusa
Przed 4 laty siostra otrzymała od ojca pieniądze na samochód (60 tys. zł), nie wiem do końca czy była to darowizna, może pożyczka. Ojciec zmarł rok temu. Czy mam prawo domagać się od siostry wypłacenia zachowku? Darowizna od zmarłego a zachowek Rozumiem że była to darowizna ojca dla córki i jest Pani w stanie ją udowodnić, to może Pani dochodzić zachowku. O ile nic Pani od ojca nie otrzymała – gdy nie pozostawił po sobie spadku, lub żądać rozliczenia tej darowizny przy dziale spadku z siostrą, jeśli ojciec spadek pozostawił. Spadek to nie tylko to, co zmarły zostawił w chwili śmierci, ale także stare darowizny, które uczynił za życia. Głównym adresatem roszczenia o zachowek jest spadkobierca (art. 991 § 2 Kodeksu cywilnego; dalej „ a dopiero kiedy otrzymanie od spadkobiercy zachowku jest niemożliwe, bo darowizna tych 60 tys. zł wyczerpała cały spadek, jako uprawniona może Pani żądać od osoby, która otrzymała od spadkodawcy darowiznę doliczoną do spadku, sumy pieniężnej potrzebnej do uzupełnienia zachowku. Zobacz również: Czy darowizna za życia wchodzi w skład spadku? Kto uprawniony jest do zachowku Jako córka jak najbardziej jest Pani uprawniona do zachowku po ojcu. „Jeżeli uprawniony do zachowku, dziedziczący z ustawy wespół z innymi osobami, nie otrzymał należnego mu zachowku, ma przeciwko współspadkobiercom roszczenie o zapłatę sumy pieniężnej potrzebnej do pokrycia zachowku albo do jego uzupełnienia” (tak wyrok Sądu Najwyższego z dnia 13 lutego 2004 r., II CK 444/02). Zachowek to 1/2 Pani udziału spadkowego. Jeśli tylko z siostrą dziedziczycie po ojcu, to miałaby Pani prawo do 1/4 z tej kwoty, czyli do 15 tys. zł – tytułem zachowku. Zgodnie z aktualnym brzmieniem art. 1007 – termin przedawnienia roszczenia o zachowek przy dziedziczeniu ustawowym wynosi 5 lat od otwarcia spadku. Jeśli zaś ojciec cokolwiek zostawił po sobie, może Pani żądać w ramach działu spadku rozliczenia tych 60 tys. jako darowizny i zaliczenia jej na spadek dla siostry. Zgodnie z art. 1039 § 1 – jeżeli w razie dziedziczenia ustawowego dział spadku następuje między zstępnymi albo między zstępnymi i małżonkiem, spadkobiercy ci są wzajemnie zobowiązani do zaliczenia na schedę spadkową otrzymanych od spadkodawcy darowizn, chyba że z oświadczenia spadkodawcy lub z okoliczności wynika, że darowizna została dokonana ze zwolnieniem od obowiązku zaliczenia. Przepis art. 1040 przewiduje z kolei, że jeżeli wartość darowizny podlegającej zaliczeniu przewyższa wartość schedy spadkowej, spadkobierca nie jest obowiązany do zwrotu nadwyżki. Według art. 1042 § 1 – zaliczenie na schedę spadkową przeprowadza się w ten sposób, że wartość darowizn podlegających zaliczeniu dolicza się do spadku lub do części spadku, która ulega podziałowi między spadkobierców obowiązanych wzajemnie do zaliczenia, po czym oblicza się schedę spadkową każdego z tych spadkobierców, a następnie każdemu z nich zalicza się na poczet jego schedy wartość darowizny podlegającej zaliczeniu. Przepis § 2 tego artykułu przewiduje, że wartość przedmiotu darowizny oblicza się według stanu z chwili jej dokonania, a według cen z chwili działu spadku. Ustalony w art. 1039 obowiązek zaliczania darowizn na schedę spadkową ma na celu wyrównanie, między spadkobiercami, korzyści uzyskanych od spadkodawcy za życia i po śmierci przez krąg osób w ustawie określonych. Wzajemne zaliczenie darowizn ma wprawdzie swoje źródło w ustawie, ale opiera się na dorozumianej woli spadkodawcy (por. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 24 stycznia 2002 r., III CKN 503/00, Lex nr 53147). Zobacz również: Zachowek komu się należy? Pożyczka od osoby zmarłej - zwrot pieniędzy Jeżeli przekazana przez ojca kwota była pożyczką, a siostra miała ją ojcu zwrócić, to jest to dług, do którego jako spadkobierca ma Pani prawo. Oczywiście do żądania zwrotu 1/2 – czyli takiego udziału, jaki przypada Pani w spadku. I w tym wypadku proszę się zastanowić, czy potrafiłaby Pani tę pożyczkę wykazać. Sąd Najwyższym wyjaśnił, że z istoty swej dział spadku ma ukształtować wszelkie stosunki prawne między spadkobiercami. Jeżeli wierzyciel spadkowy (jeśli siostra pożyczyła od ojca te 60 tys., to, wstępując w spadek po ojcu, nabyła Pani wszelkie prawa z tego tytułu jako wierzyciel) jest równocześnie jednym ze spadkobierców dzielonego spadku, to należy dopuścić możliwość rozstrzygnięcia w postępowaniu działowym również o stosunkach pomiędzy spadkobiercami w związku z długiem spadkowym. Przemawia za tym nie tylko wzgląd na istotę działu spadku, ale również praktyczna potrzeba zaniechania stwarzania podstaw do mnożenia postępowań sądowych (por. też postanowienie Sądu Najwyższego z dnia r., II CKN 720/99, L.). Zobacz również: Czy bratanica ma prawo do spadku? Jeśli masz podobny problem prawny, zadaj pytanie naszemu prawnikowi (przygotowujemy też pisma) w formularzu poniżej ▼▼▼
W tej sytuacji pracodawca we wrześniu nakazał mu udać się na 16-dniowy urlop zaległy w terminie 7–24 września 2020 roku. Ekwiwalent za zaległy urlop wypoczynkowy może być wypłacany wyłącznie z powodu rozwiązania lub wygaśnięcia stosunku pracy. W praktyce spotyka się sytuacje, kiedy z pracownikiem zawierane jest porozumienie
Michał Górecki / 18 czerwca 2021 Kiedy bank odbierze twoje pieniądze? Zgodnie ze wspomnianą dyrektywą, w razie zagrożenia bankructwem, bank może przejąć pieniądze z twojego rachunku czy lokat. I to całkiem legalnie. Istniejący od wielu lat Bankowy Fundusz Gwarancyjny, gwarantuje depozyty do kwoty 100 tys euro. Wszystko, co ponad tą kwotę znajduje się w banku, może być przejęte. Szacunki podają, że takich osób, które mają więcej niż wskazana kwota, może być w Polsce nawet pół miliona. Konfiskata pieniędzy obywateli na Cyprze W 2013 roku media obiegła informacja o tym, że cypryjskie banki przejmują pieniądze obywateli. Było to pokłosie kryzysu gospodarczego, co wiązało się z ryzykiem bankructwa banków. Międzynarodowy Fundusz Walutowy zgodził się pożyczyć Cyprowi 10 mld dolarów. Warunek był jeden – podatek na depozyty. I tak z depozytów przekraczających 100 000 euro zabrano 9,9 proc. w formie podatku. Kilka lat wcześniej, w okresie 2006-2008 amerykański prezydent podpisał ustawę, która ratowała amerykański system bankowy, który znajdował się w epicentrum światowego kryzysu gospodarczego. Program pomocy kosztował 700 mld dolarów. Bank Recovery and Resolution Directive Ostatecznie inne kraje zdecydowały się ustalić prawo, które powoduje, że w razie bankructwa banku, państwo będzie miało pieniądze, by go ratować. Dyrektywa BRRD zezwala więc bankom na zawłaszczenie depozytów. Część ekspertów mówi wprost: dyrektywa BRRD pozwala ukraść pieniądze obywateli. Trzeba jednak powiedzieć, że zamach na pieniądze klientów nie jest taki prosty. Najpierw bank musi przedstawić program naprawczy. Zagarnąć pieniądze można w ostateczności — i to powyżej 100 000 euro. CZYTAJ TEŻ Za małe wsparcie dla przedsiębiorców? Będzie Tarcza Antykryzysowa i Tarcza Finansowa Dlaczego przyjęto dyrektywę BRRD? Jak czytamy na stronie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, ostatni kryzys finansowy pokazał, że państwa członkowskie Unii nie miały odpowiednich instrumentów do likwidacji dużych instytucji finansowych zagrożonych bankructwem, które ze względu na swoją złą sytuację nie były w stanie samodzielnie kontynuować działalności. Jednocześnie występowało ryzyko systemowe. Istniały obawy, że niekontrolowane bankructwo instytucji „zbyt dużych, żeby upaść” spowoduje zagrożenie dla klientów i całej gospodarki. Nie mając odpowiednich instrumentów do dyspozycji, państwa członkowskie ratowały zagrożone podmioty ze swoich budżetów. Komisja Europejska uznała, że podatnicy nie powinni ponosić kosztów ratowania instytucji „zbyt dużych, żeby upaść”. Podjęto decyzję, że odpowiedzialność powinna spadać przede wszystkim na właścicieli i w dalszej kolejności na wierzycieli zagrożonych instytucji. W związku z tym została uchwalona dyrektywa BRRD, która daje instrumenty pozwalające przeprowadzić przymusową restrukturyzację. Przymusową restrukturyzacją mogą być objęte banki komercyjne i spółdzielcze, spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe (SKOK-i) oraz niektóre domy maklerskie. Co to jest przymusowa restrukturyzacja? Przeprowadza się ją wobec podmiotu, który nie jest w stanie dalej samodzielnie prowadzić działalności, w przypadku, gdy jego upadłość mogłaby poważnie zagrażać klientom i gospodarce. Warto jednak pamiętać, że środki klientów indywidualnych oraz małych i średnich przedsiębiorstw powyżej 100 tys. euro mogą pokrywać koszty przymusowej restrukturyzacji w ostatniej kolejności. Może do tego dojść dopiero wówczas, gdy straty instytucji będą tak duże, że środki właścicieli i wierzycieli (innych niż klienci indywidualni oraz małe i średnie przedsiębiorstwa) nie wystarczą na ich pokrycie. W takiej sytuacji środki powyżej 100 tys. euro mogą zostać zamienione na akcje tego podmiotu, który będzie kontynuował działalność. Taką operację nazywa się konwersją zobowiązań. Środki powyżej 100 tys. euro mogą również w części nie zostać zwrócone klientom. Mówimy wówczas o częściowym umorzeniu zobowiązań. Co zrobić, żeby bank nie przejął naszych pieniędzy? Jeśli dysponujesz większą gotówką, dobrze jest podzielić ją na depozyty w różnych bankach. CZYTAJ TEŻ Pogrzeb w czasach pandemii koronawirusa. Wytyczne władz kościelnych i państwowych Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami prawnymi, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych - poniżej masz szybkie linki do udostępnień. Czy ten artykuł był przydatny?
Stąd do grobów pierwszych chrześcijan wkładano czasem lampki oliwne, które miały oświetlać zmarłemu drogę do Boga i odpędzać złe duchy. Na dalszą drogę. Dzisiaj nie wkłada się już raczej do trumny broni i narzędzi, jednak przedmioty ciągle mają spełniać powyższe zastosowania.
Skutki prawne śmierci człowieka dotykają różnych gałęzi prawa, prawa administracyjnego, prawa medycznego i prawa cywilnego. Do śmierci może dojść w każdym miejscu. Konieczne jest wówczas przeprowadzenia czynności związanych z czasowym przechowywaniem zwłok, a następnie z ich pochowaniem. Szpital musi się zająć zwłokami zmarłego pacjenta Zasady postępowania w przypadku śmierci pacjenta podmiotu leczniczego wykonującego działalność leczniczą w rodzaju stacjonarne i całodobowe świadczenia zdrowotne, zostały określone w ustawie o działalności leczniczej (dalej jako: udl). W razie zgonu, podmiot ten jest zobowiązany należycie przygotować zwłoki poprzez ich umycie i okrycie, z zachowaniem godności należnej osobie zmarłej, w celu ich wydania osobie lub instytucji uprawnionej do ich pochowania. Istnieje też obowiązek przechowywania zwłoki, ale nie dłużej niż przez 72 godziny, licząc od godziny, w której nastąpiła śmierć pacjenta. Czynności te nie stanowią przygotowania zwłok do pochowania i nie pobiera się za nie opłat. Art. 28 ust. 4 udl przewiduje wyjątki, w których zwłoki pacjenta mogą być przechowywane w chłodni dłużej niż 72 godziny. Chodzi o przypadki, w których: zwłoki nie mogą zostać wcześniej odebrane przez osoby lub instytucje uprawnione do pochowania; w związku ze zgonem zostało wszczęte dochodzenie albo śledztwo, a prokurator nie zezwolił na pochowanie zwłok; przemawiają za tym inne ważne przyczyny, za zgodą albo na wniosek osoby lub instytucji uprawnionej do pochowania zwłok pacjenta. Dopuszcza się też pobieranie opłaty za przechowywanie zwłok przez okres dłuższy niż 72 godziny od osób lub instytucji uprawnionych do pochowania zwłok oraz od podmiotów, na zlecenie których przechowuje się zwłoki w związku z toczącym się postępowaniem karnym. Chyba, że sprzeciwiają się temu odrębne przepisy. Ponadto w sytuacji, gdy zwłoki nie zostaną pochowane przez uprawnione podmioty lub instytucje, możliwe jest pobranie opłaty od gminy za przechowywanie za okres przypadający po upływie 3 dni od dnia powiadomienia o konieczności pochowania zwłok. Szczegółowe kwestie związane z przechowywanie zwłok zawiera rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie sposobu postępowania podmiotu leczniczego wykonującego działalność leczniczą w rodzaju stacjonarne i całodobowe świadczenia zdrowotne ze zwłokami pacjenta w przypadku śmierci pacjenta. Akt ten stanowi, że lekarz leczący lub lekarz dyżurny, po przeprowadzeniu oględzin, stwierdza zgon i jego przyczynę oraz wystawia kartę zgonu. Następnie pielęgniarka sporządza kartę skierowania zwłok do chłodni oraz zakłada na przegub dłoni albo stopy osoby zmarłej identyfikator wykonany z tasiemki, płótna lub tworzywa sztucznego. Zwłoki przewozi się do chłodni nie wcześniej niż po upływie dwóch godzin od czasu zgonu, wskazanego w dokumentacji medycznej. W międzyczasie są one przechowywane w specjalnie przeznaczonym do tego celu pomieszczeniu, a w razie jego braku - w innym miejscu, z zachowaniem godności należnej zmarłemu. Zwłoki trzeba wywieźć z mieszkania Z kolei w przypadku zgonu poza podmiotem leczniczym, podstawowe regulacje dotyczące przechowywania zwłok zawiera ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych (dalej jako: uccz). Zgodnie z art. 9 ust. 2 uccz, najpóźniej po upływie 72 godzin od chwili zgonu zwłoki powinny być usunięte z mieszkania celem pochowania lub w razie odroczenia terminu pochowania - złożone w domu przedpogrzebowym lub kostnicy do czasu pochowania. Wyjątki w tym zakresie mogą być czynione jedynie po utrwaleniu zwłok za zezwoleniem właściwego miejscowo inspektora sanitarnego. Rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie postępowania ze zwłokami i szczątkami ludzkimi zakłada, aby niezwłocznie po zgonie umieścić zwłoki w miejscu możliwie chłodnym i zabezpieczyć je przed możliwością uszkodzenia. W miejscowościach, w których znajdują się domy przedpogrzebowe lub kostnice, składanie zwłok w budynkach kościołów i innych związków wyznaniowych, położonych poza cmentarzem, jest dozwolone tylko na okres poprzedzający pogrzeb. Nie dotyczy to jednak sytuacji, w których budynki te posiadają oddzielne pomieszczenia do składania zwłok aż do chwili pogrzebu. Ponadto art. 9 ust. 1 uccz wskazuje, że zwłoki nie mogą być chowane przed upływem 24 godzin od chwili zgonu. Wyjątek stanowią zwłoki osób zmarłych na niektóre choroby zakaźne, które powinny być natychmiast po stwierdzeniu zgonu usunięte z mieszkania i pochowane na najbliższym cmentarzu w ciągu 24 godzin od chwili zgonu. Pomieszczenie do przechowywania zwłok musi spełniać wymagania Od chwili zgonu aż do pochowania zwłoki powinny one być przechowywane w taki sposób, aby nie mogły powodować szkodliwego wpływu na otoczenie. Szczegółowe regulacje w tym zakresie zawiera rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie sposobu przechowywania zwłok i szczątków. Akt ten stanowi, że dom przedpogrzebowy lub kostnica na terenie cmentarza powinny znajdować się w wydzielonej jego części, z bezpośrednim dojazdem do bramy cmentarza. Obiekty ten powinny zostać zabezpieczone przed dostępem zwierząt, w szczególności gryzoni i owadów. Natomiast pomieszczenie: przeznaczone do przechowywania zwłok i szczątków powinno być wyposażone w urządzenie do stałego pomiaru temperatury; przeznaczone do przygotowywania zwłok do pochówku powinno posiadać wentylację, a ściany, posadzki i urządzenia powinny być łatwo zmywalne, nienasiąkliwe, gładkie i nieśliskie oraz odporne na działanie produktów dezynfekujących; przeznaczone do przygotowywania zwłok powinno posiadać chłodnię lub urządzenie chłodnicze zapewniające stałą temperaturę przechowywania nie wyższą niż 4°C. Rozporządzenie stanowi, że zwłoki lub szczątki złożone w domu przedpogrzebowym powinny być przechowywane w specjalnie przeznaczonym do tego pomieszczeniu, w temperaturze nie wyższej niż 10°C. Nie mogą one być przechowywane w kostnicy dłużej niż 24 godziny. Natomiast jeśli temperatura nie jest wyższa niż 10°C, to nie dłużej niż 72 godziny. Z kolei w sytuacji, gdy stan zwłok wskazuje na to, że od chwili zgonu upłynęło więcej niż 72 godziny, należy umieścić je bezpośrednio w chłodni lub urządzeniu chłodniczym. Kto jest uprawniony do pochówku zmarłego Prawo pochowania zwłok ma najbliższa pozostała rodzina osoby zmarłej, a mianowicie pozostały małżonek(ka), krewni zstępni, krewni wstępni, krewni boczni do 4 stopnia pokrewieństwa oraz powinowaci w linii prostej do 1 stopnia. Ponadto prawo pochowania zwłok: osób wojskowych zmarłych w czynnej służbie wojskowej przysługuje właściwym organom wojskowym; osób zasłużonych wobec Państwa i społeczeństwa przysługuje organom państwowym, instytucjom i organizacjom społecznym; przysługuje również osobom, które do tego dobrowolnie się zobowiążą. W świetle wyroku Sądu Najwyższego z 11 listopada 1976 r., sygn. akt II CR 415/76, pierwszeństwo do pochowania zwłok ma pozostały małżonek i dzieci. Natomiast Sąd Apelacyjny w Gdańsku, w wyroku z 31 stycznia 2020 r., sygn. akt V ACa 652/19, zwrócił uwagę, że prawo do pochowania zwłok osoby zmarłej jest prawem podmiotowym stanowiącym element tzw. prawa do grobu i obejmuje wybór miejsca i sposobu pochowania zwłok, jak również zmianę miejsca ich spoczynku. Prawo to obejmuje również sferę uczuć związaną z kultywowaniem pamięci o osobie zmarłej. Czytaj także: Patodeweloperka na cmentarzu? Spór o wizję nagrobka może mieć finał w sądzie >>> Niepochowane zwłoki mogą zostać przekazane do celów dydaktycznych i naukowych uczelni medycznej lub innej uczelni prowadzącej działalność dydaktyczną i naukową w zakresie nauk medycznych lub federacji podmiotów systemu szkolnictwa wyższego i nauki prowadzącej działalność naukową w zakresie nauk medycznych. Decyzję w sprawie przekazania zwłok wydaje, na wniosek uczelni lub federacji, właściwy starosta. Zwłoki do celów naukowych mogą być również przekazane na podstawie pisemnego oświadczenia osoby, która pragnie przekazać swoje ciało. Natomiast zwłoki niepochowane przez najbliższych albo nieprzekazane uczelni, są chowane przez gminę właściwą ze względu na miejsce zgonu. Obowiązek ten nie wyklucza żądania zwrotu kosztów. Szczególne zasady przy zwłokach zmarłych na choroby zakaźne Zwłoki osób zmarłych na choroby zakaźne określone w ministerialnym wykazie, niezwłocznie po stwierdzeniu zgonu zawija się w płótno nasycone płynem dezynfekcyjnym i składa w trumnie, którą należy szczelnie zamknąć i obmyć z zewnątrz płynem dezynfekcyjnym. Następnie na trumnę zakłada się worek foliowy z nieprzepuszczalnego tworzywa sztucznego, odpornego na uszkodzenia mechaniczne. Zwłoki zawozi się bezpośrednio z miejsca zgonu na cmentarz i dokonuje pochowania w ciągu 24 godzin od chwili zgonu. Po dostarczeniu trumny na cmentarz, worek zdejmuje się i spala. Ponadto stosuje się następujące środki ostrożności: w pomieszczeniu, w którym leżą zwłoki, nie mogą zbierać się ludzie, dotykanie zwłok jest niedozwolone, na dnie trumny umieszcza się warstwę substancji płynochłonnej o grubości 5 cm, pomieszczenie, w którym osoba zmarła przebywała, oraz wszystkie przedmioty, z którymi była w styczności, jak też środek transportu, którym zwłoki były przewożone, poddaje się odkażaniu. Rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie postępowania ze zwłokami i szczątkami ludzkimi, zawiera szczególne regulacje w odniesieniu do zwłok osób zmarłych na chorobę wywołaną wirusem SARS-CoV-2. Zgodnie z tym aktem, należy przeprowadzić ich dezynfekcję płynem odkażającym o spektrum działania wirusobójczym oraz odstąpić od standardowych procedur mycia. Natomiast w przypadku zaistnienia takiej konieczności, należy zachować szczególne środki ostrożności. Trzeba też unikać ubierania zwłok do pochówku oraz ich okazywania. Rozporządzenie wymaga umieszczenia zwłok w ochronnym, szczelnym worku, wraz z ubraniem lub okryciem szpitalnym, a w przypadku przekazania zwłok do spopielenia, umieszczenia pierwszego worka ze zwłokami w drugim worku. Konieczne jest też zdezynfekowanie powierzchni zewnętrznej każdego worka przez spryskanie płynem odkażającym o spektrum działania wirusobójczym. Czytaj także: Zasady chowania zwłok po Covidzie-19 >>> Tak zabezpieczone zwłoki, w przypadku przekazywania ich do krematorium, należy umieścić w kapsule transportowej wykonanej z materiału umożliwiającego jej mycie i dezynfekcję, która po przekazaniu zwłok podlega standardowej dekontaminacji środkami powierzchniowoczynnymi. Natomiast w przypadku bezpośredniego pochowania na cmentarzu, zwłoki należy umieścić w trumnie do pochówku. Na jej dnie trzeba umieścić warstwę substancji płynochłonnej o grubości 5 cm. Niezwłocznie po złożeniu zwłok w trumnie lub kapsule transportowej, należy ją szczelnie zamknąć i spryskać płynem odkażającym o spektrum działania wirusobójczym. Transport powinno się prowadzić jednym zespołem przewozowym. Ponadto pomieszczenia, w których przebywała osoba zmarła oraz wszystkie przedmioty, z którymi miała styczności, poddaje się odkażaniu. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.
. 55 17 495 645 603 596 37 535
czy zmarłemu wkłada się pieniądze